poniedziałek, 7 października 2019

Donna Tartt - Szczygieł/ Recenzja

Jak daleko można się posunąć, by oszukać los?
Theo Decker cudem ratuje się z wybuchu. Z ruin muzeum wykrada niewielki, dziwnie fascynujący obraz. Ulubiony obraz matki, którą stracił w zamachu.

Szczygieł będzie towarzyszył Theo w podróży: od ekskluzywnych apartamentów przy Park Avenue po rozpustę półświatka w Las Vegas. Przez zakurzony labirynt podupadającego nowojorskiego antykwariatu po ciemne zakątki Amsterdamu. Obraz, który początkowo jest dla Theo bezcennym skarbem, z czasem sprowadzi go do podziemia handlarzy sztuką i sprawi, że Theo znajdzie się w samym środku śmiertelne niebezpiecznego, zaciskającego się kręgu.

Szczygieł to epicka powieść, która łączy w sobie elementy zagadki kryminalnej i Bildungsroman. To klasyczna opowieść o utracie i obsesji, przetrwaniu i tworzeniu siebie do nowa, i o bezlitosnych kolejach losu.

Nudna książka, a po tylu pozytywnych recenzjach i szeroko rozwiniętym promowaniem książki, spodziewałam się czegoś lepszego.
A co dostałam? Opis życia chłopaka, który ukradł cenny obraz.
I nic poza tym. Nie działo się nic ciekawego, wstrząsającego, zabawnego.
Czasami autorka wspomniała coś o obrazie, a tak poza tym nic. Żeby chociaż ktoś próbował odszukać ten obraz, żeby ktoś wiedział kto ukradł ten obraz i szukał tego chłopaka. Nic z tych rzeczy.
Im o książce jest głośno tym jest ona naprawdę bardzo słaba.
Już kilka razy się z takim czymś spotkałam, że książka była promowana, nazywana arcydziełem, nagradzana wszystkimi możliwymi nagrodami, inni pisarze ją zachwalali, a okazuje się, że jest nic nie warta. Ani nagród ani tego szumu wokół siebie. Tak samo według mnie jest ze Szczygłem.


Ocena: 1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.