Karol Szymkowiak miał wszystko. Pieniądze, piękną żonę, wspaniałego synka. Właśnie otworzył nową restaurację w Gdańsku i przypieczętował sukces suto zakrapianą imprezą. Następny ranek przyniósł jednak coś więcej niż tylko potężnego kaca.
Polskę opanowała epidemia zombizmu. Żywe trupy, których przysmakiem jest ludzkie mięso, sieją krwawy terror i spustoszenie na ulicach Gdańska. Jedyną szansą Karola na przetrwanie jest dołączenie do grupki nielicznych ocalałych, którzy schronili się w kościele parafii Świętego Wojciecha na Zaspie. Czy ktoś z nich pomoże mu dotrzeć do rodziny w Poznaniu? Czy zaufanie i pomoc to puste pojęcia w świecie pogrążonym w koszmarze, gdzie nie obowiązują już żadne wartości? Podróż do stolicy Wielkopolski stanie się makabryczną szkołą przetrwania i mrożącą krew w żyłach przygodą.
Opowieść o Zombie w polskim wydaniu.
Karol wraz z przyjacielem postanawia wybrać się do Gdańska by otworzyć nową restaurację, przy okazji obaj chcieli zrobić męski wypad i odpocząć. Po nocy w klubie, Karol budzi się w hotelu. Nic nie pamięta, a w łazience znajduje zwłoki kolegi. Próbuje coś zrobić, nie wiedząc do końca co. Wyglądając przez okno, zauważa, że okolica jest wyludniona, nie docierają do niego żadne odgłosy ludzi, panuje cisza. Postanawia działać.
Na swojej drodze napotyka kilkoro ocalałych ludzi, którzy schronili się w kościele. Wraz z nimi postanawia ratować własne życie, chcąc dojechać do Poznania, co niestety mu się nie udaje.
Trafia do Malborka, gdzie pewna grupa ocalałych ludzi zajęło zamek. Trafia do ludzi, którymi dowodzi człowiek każący się nazywać słowiańskim przywódcą.
Dopiero interwencja wojska pozwala Karolowi wydostać się z zamku i wyruszyć w podróż do domu. Do domu, gdzie nie wie, co może go spotkać. Wierzy, że jego żona i syn nie stali się zombiakami i udało im się przeżyć.
Historie o zombie są już przereklamowane. Powstało wiele filmów i seriali o tej tematyce i jakoś niechętnie było mi sięgać tym razem po książkę o zombie. Bo ileż można wałkować jeden temat, ale z drugiej strony byłam ciekawa, w jaki sposób zrobili to polscy pisarze. Atak zombie zawsze pokazywany był oczami amerykańskich scenarzystów, a kiedy taki atak dzieje się w kraju, gdzie jeszcze tego nie było, to już jakaś odmiana. Panowie idealnie oddali pewne cechy polskiej natury i cech charakteru.
Połowa książki, kiedy to Karol chce wrócić do domu jest niezła, bo coś się dzieje, jest dużo opisów zombie, co się z nimi dzieje, co dzieje się z bohaterami. Kiedy zaś mężczyzna trafia do Malborka, akcja jakby trochę... Robi się nudna. W tej części książki autorzy bardziej skupili się na słowiańskich wierzeniach, gdzie czasami przeplatały się zdarzenia o zombie. Zostały połączone dwa tematy w jednej książce, z czego drugi nie ma raczej nic wspólnego z książką. Oczywiście, dobrze, że autorzy chcieli przekazać czytelnikowi wiedzę o Słowianach, ale mogli zrobić o tym osobną książkę, w której by się skupili na tym.
Ocena: 3=
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Do przeczytania w tym roku.
Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.
-
Współpraca. Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak. Powieść ta jest opowieścią o podróży przez życie, różne krainy i ziemskie drogi w poszuki...
-
Czasami dobrze jest mieć znajomości w panu z kiosku. Okazało się, że pewna klientka pana kioskarza zna osobiście pewne autorki książki i mo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz