środa, 16 maja 2018

Jakub Małecki - Dygot/ Recenzja

Naznaczona wstrząsającą tajemnicą ballada o pięknie i okrucieństwie polskiej prowincji.
Porywające obsesje, niszczące namiętności i groza przemijania.
Uciekająca przed Armią Czerwoną Niemka przeklina Jana Łabendowicza, który odmówił jej pomocy. Wkrótce jego żona rodzi odmieńca – chłopca o skórze białej jak śnieg. A wiejska społeczność nie akceptuje wybryków natury… Córeczkę Bronka Geldy ściga klątwa Cyganki. W wieku kilku lat dziewczynka zostaje ciężko poparzona w wyniku wybuchu granatu.
Na losy Geldów i Łabendowiczów wpływają nie tylko kolejne dziejowe zawirowania i przepowiednie, lecz przede wszystkim osobiste słabości i obsesje. Drogi obu rodzin przecinają się w zaskakujący i niespodziewany sposób. Na dobre zespaja je uczucie dwojga odmieńców, introwertycznego albinosa i okaleczonej w płomieniach dziewczyny. Po kilkudziesięciu latach mroczną tajemnicę rodzinną mimowolnie rozwikła ich jedyny syn Sebastian – utracjusz i aferzysta, który postanawia wykorzystać możliwości, jakie daje Poznań, kipiąca życiem metropolia.




Po ocenach i dobrych opiniach, sądziłam, że to będzie ciekawa książka.
Niestety, Dygot jest dla mnie dość nudną książką.
Jan Łabendowicz zostaje przeklęty przez uciekającą Niemkę. Rodzi mu się syn biały niczym śnieg.
Córka Bronka Geldy w wieku kilku lat zostaje poparzona i jej ciało jest oszpecone.
Wiktor i Emilia spotykają się wiele lat później i w taki sposób dwoje odmieńców odnajduje sens życia i siebie.
Wiktor miał zawsze trudne życie - ludzie uważali go za antychrysta, uważali, że przez niego dzieje się wiele złych rzeczy, chcieli go zabić, bo uważali go za zło wcielone. Nie znali tej choroby, zwanej albinizmem.
Emilia zaś uważała, że przez oszpecone ciało od poparzeń, nie spotka nigdy odpowiedniego mężczyzny.
Mimo sprzeciwu rodziców i tego, co gadali ludzie, pobierają się i żyją do momentu śmierci Wiktora.
Ich syn, Sebastian próbuje odnaleźć się w życiu.

Spodziewałam się czegoś bardziej... Innego.
Sądziłam, że historia Wiktora zostanie bardziej rozwinięta. Że jego albinizm jakoś zostanie bardziej widoczna w książce. Czasami zostało coś wspomniane o tym, jak wygląda i jak reagują na niego ludzie.
W sumie to książka o niczym istotnym.
Autor skupił się na opisywaniu życia ludzi na wsi i w mieście, od czasu do czasu wplątując historię Wiktora i Emilii. Opisywał zwykłe życie ludzi. Jak żyli na wsi, jak radzili sobie po przeprowadzce do miasta i tych typowych mieszczuchów. Brakło większego zainteresowania albinizmem i zachowań wobec takiej osoby.
Niestety, książka mnie nie zachwyciła.



Ocena: 1 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.