Samson obserwuje życie zupełnie sobie obcych kobiet. Identyfikuje się z nimi i chce wiedzieć o nich wszystko. Może dlatego, że jego własne życie składało się dotychczas tylko z niepowodzeń i odrzucenia? Wie też doskonale, co dzieje się u jego sąsiadów, w dodatku sporządza dokładne notatki na ten temat. Samson to singiel, samotnik i dziwak – bezrobotny i nieszczęśliwy. Szary, zwykły człowiek, który nie rzuca się w oczy. Nawet po rozmowie z nim trudno go zapamiętać. Z dala, ale pełen oddania, kocha piękną Gillian Ward. Potajemnie bierze udział w jej perfekcyjnym życiu. A jej życie to przystojny mąż, urocza córeczka, dobrze prosperująca firma. Przynajmniej pozornie, bo Samson nagle odkrywa, że to tylko fasada. Że w życiu tej kobiety nic nie jest takie, jak mu się wydawało. W tym samym czasie seria okrutnych morderstw wstrząsa Londynem. Ofiary to samotne, starsze kobiety. Zamordowane w okrutny, wyjątkowo brutalny sposób. Policja szuka psychopaty. Mężczyzny, który nienawidzi kobiet.
Samson to obserwator, który śledzi kobiety i ich życie, dowiadując się o nich wszystkiego co możliwe. Kiedy w mieście mordowane są kobiety, on staje się głównym podejrzanym. Nie mając pomocy u brata ani przyjaciela, ucieka z domu i zaczyna się ukrywać.
Gillian mimo pozornego szczęścia, nie ma go w swoim życiu. Córka nie mówi jej o wszystkim, mąż pracuje i dba o siebie, ona sama wydaje się być zadufaną w sobie osobą, ponieważ nie potrafi normalnie rozmawiać z innymi kobietami, od razu wszystkich traktuje z góry i nie jest raczej lubiana.
Kobiety, które są mordowane mogą nie mieć ze sobą nic wspólnego, ale im akcja się rozgrywa, tym czytelnik dowiaduje się różnych tajemnic tych kobiet i tego, że wiele ich łączyło.
Policja uważa, że mordercą jest mężczyzna, ale tu jest inaczej.
Sprawiedliwa kobieca ręka chce naprawić krzywdy innych.
Wątek dość ciekawy, ale miałam wrażenie, że postanie nie do końca są dopracowane. Każdy bohater jest mdły, a postać Samsona nie za bardzo wyszła autorce.
Książka dość nudna, obszerna, za dużo wątków, które nie są potrzebne. Można by wszystko skrócić, pozbyć się wielu rzeczy z książki, zmienić niektóre zachowania bohaterów i byłoby dobrze.
Książka rozwleczona, intryga niezła, ale brakowało tego dreszczyku, jaki pojawia się w tego typu książkach. Tu go brakło.
Nie lubię w książkach tego, że przez większość książki nie wiadomo kto jest mordercą, a tu nagle bach! ni z gruchy ni z pietruchy autor książki postanawia akurat TĄ osobę dać jako mordercę, gdzie w książce prawie w ogóle nie ma o niej mowy, mało mówi, mało się pokazuje.
Ocena: 2