Czas na kolejne podsumowanie marca.
Znowu przeczytałam tylko 3 książki.
Brak weny do czytania.
Stefan Darda, Magdalena Witkiewicz - Cymanowski Młyn (2)
czwartek, 28 marca 2019
środa, 27 marca 2019
Donato Carrisi - Władca ciemności/ Recenzja
Gdy zapadają ciemności, pojawia się strach...
Gwałtowna burza doprowadza do awarii elektrowni i zmusza władze Rzymu do ogłoszenia dwudziestoczterogodzinnej przerwy w dostawie prądu. A już przed pięciuset laty papież Leon X w tajemniczej bulli ostrzegał, aby chronić Rzym przed pogrążeniem się w ciemnościach...
Nad miasto, w którym zapanowały panika i chaos, nadciąga w milczeniu mroczny cień pozostawiający za sobą szlak pełen trupów i... znaków. Może je odczytać tylko Marcus, łowca cieni przeszkolony w rozpoznawaniu anomalii występujących na miejscach zbrodni. Penitencjariusz utracił jednak swoją najcenniejszą broń – pamięć, co daje mordercy ogromną przewagę.
Niebawem Rzym ma zapaść się w ciemnościach. Przepowiednia sprzed pięciuset lat ma się spełnić.
Marcus, główny bohater budzi się, nie pamiętając nic sprzed kilku dni.
Nie wie, co się z nim działo, nie wie, co robił. Musi dowiedzieć się, co się działo i uratować Rzym przed zagładą, jaka może go niedługo spotkać.
W Rzymie panuje chaos, zaczynają się zamieszki, a pewna sekta wychodzi z cienia.
Pomaga mu policjantka Vega.
Nie jest im łatwo dojść do rozwiązania zagadki, ponieważ ciągle podąża za nimi inny policjant, który interesuje się kobietą.
Zakończenie jest bardzo zaskakujące dla czytelnika.
To chyba najsłabsza książka z serii o Marcusie.
Brakło tu zwrotnej akcji, książka momentami wydawała się nudna, niektóre wydarzenia nie pasowały do siebie, czasami wydawało się, że wydarzenia ucinają się w połowie, brakowało wyjaśnień w pewnych kwestiach.
Niby panował chaos, ale nie dało się tego odczuć, ponieważ opisy wskazywały na to, że miasto jest puste. Bohaterowie nie spotykali na swojej drodze żadnych ludzi, którzy chcieliby coś zrobić.
Dwie pozostałe książki z serii były ciekawsze, ale i ta może przypaść do gustu osobom, które lubią książki z wątkiem religijnym.
Ocena: 4-
Gwałtowna burza doprowadza do awarii elektrowni i zmusza władze Rzymu do ogłoszenia dwudziestoczterogodzinnej przerwy w dostawie prądu. A już przed pięciuset laty papież Leon X w tajemniczej bulli ostrzegał, aby chronić Rzym przed pogrążeniem się w ciemnościach...
Nad miasto, w którym zapanowały panika i chaos, nadciąga w milczeniu mroczny cień pozostawiający za sobą szlak pełen trupów i... znaków. Może je odczytać tylko Marcus, łowca cieni przeszkolony w rozpoznawaniu anomalii występujących na miejscach zbrodni. Penitencjariusz utracił jednak swoją najcenniejszą broń – pamięć, co daje mordercy ogromną przewagę.
Niebawem Rzym ma zapaść się w ciemnościach. Przepowiednia sprzed pięciuset lat ma się spełnić.
Marcus, główny bohater budzi się, nie pamiętając nic sprzed kilku dni.
Nie wie, co się z nim działo, nie wie, co robił. Musi dowiedzieć się, co się działo i uratować Rzym przed zagładą, jaka może go niedługo spotkać.
W Rzymie panuje chaos, zaczynają się zamieszki, a pewna sekta wychodzi z cienia.
Pomaga mu policjantka Vega.
Nie jest im łatwo dojść do rozwiązania zagadki, ponieważ ciągle podąża za nimi inny policjant, który interesuje się kobietą.
Zakończenie jest bardzo zaskakujące dla czytelnika.
To chyba najsłabsza książka z serii o Marcusie.
Brakło tu zwrotnej akcji, książka momentami wydawała się nudna, niektóre wydarzenia nie pasowały do siebie, czasami wydawało się, że wydarzenia ucinają się w połowie, brakowało wyjaśnień w pewnych kwestiach.
Niby panował chaos, ale nie dało się tego odczuć, ponieważ opisy wskazywały na to, że miasto jest puste. Bohaterowie nie spotykali na swojej drodze żadnych ludzi, którzy chcieliby coś zrobić.
Dwie pozostałe książki z serii były ciekawsze, ale i ta może przypaść do gustu osobom, które lubią książki z wątkiem religijnym.
Ocena: 4-
czwartek, 21 marca 2019
Katarzyna Puzyńska - Rodzanice/ Recenzja
Zbliża się krwawy superksiężyc. Mieszkańcy maleńkich Rodzanic boją się, że ta niezwykła pełnia uwolni z dawna uśpionego demona. Tymczasem na zamarzniętym, smaganym zimowym wichrem jeziorze znaleziono ciało zamordowanej dziewczyny. Jest przykryta kocem. Gdyby nie to, że jakieś zwierzę poszarpało jej rękę, wyglądałaby, jakby spokojnie spała.
Tego samego dnia umiera pewna dziennikarka. W ostatnich słowach przestrzega byłą komisarz Klementynę Kopp przed wilkołakiem. Wkrótce emerytowana policjantka znika bez śladu... Pojawiają się sugestie, że to Kopp dokonała zbrodni. Tylko aspirant Daniel Podgórski wierzy, że dawna koleżanka jest niewinna. Jaki sekret skrywa sam Podgórski?
Dlaczego odpowiedzi warto szukać w szklanej kuli? Ile prawdy jest w anonimie zapowiadającym śmierć wszystkich mieszkańców Lipowa? I kto tak naprawdę czai się w ciemności?
Zostaje zamordowana młoda dziewczyna, która nie cieszyła się długo swoją wolnością.
Wcześniej była przetrzymywana przez osiem lat i dopiero uczyła się żyć od nowa.
Do tego zbliża się superksiężyc, a przez mieszkańców Rodzanic uważany za zło wcielone, ponieważ pełnia może uwolnić demona.
Wielu mieszkańców uważa, że to wilkołak grasuje po okolicy, a podczas tejże pełni zwanej nocą odrodzenia.
Daniel wraz z Emilią próbują rozwiązać sprawę zabójstwa, co nie jest łatwe dla nich, bo nadal coś ich do siebie ciągnie, mimo że Daniel jest w związku małżeńskim z Weroniką, która pragnie mieć z nim dziecko. Denerwuje go, że każdy rozmawia o jego rychłym zostaniu ojcem. Próbuje nie wplatać życia rodzinnego do śledztwa, ale widząc telefony od żony, zdarza mu się ją ignorować.
Ale śledztwo się samo nie rozwiąże.
Są osoby, które chcą zemścić się na Emilii za podjęte decyzje.
Są osoby, które chcą odwrócić od siebie podejrzenia.
Są tajemnice, które z biegiem czasu zaczynają wychodzić na jaw.
Książka naprawdę godna polecenia.
Kryminał pomieszany z wierzeniami, magią, wiejskimi zabobonami, jakby sama zbrodnia nie była straszna.
To chyba najlepsza książka pani Puzyńskiej z serii o Lipowie, choć denerwujące może być czasami zachowanie bohaterów, np. Daniela. Sam nie wie czego chce od życia. Wybrał Weronikę, ciągnie go do Emilii. Gdyby wybrał Emilię, ciągnęłoby go do Weroniki. Chłop bez jaj i takie ciepłe kluchy z niego.
Ocena: 4+
Tego samego dnia umiera pewna dziennikarka. W ostatnich słowach przestrzega byłą komisarz Klementynę Kopp przed wilkołakiem. Wkrótce emerytowana policjantka znika bez śladu... Pojawiają się sugestie, że to Kopp dokonała zbrodni. Tylko aspirant Daniel Podgórski wierzy, że dawna koleżanka jest niewinna. Jaki sekret skrywa sam Podgórski?
Dlaczego odpowiedzi warto szukać w szklanej kuli? Ile prawdy jest w anonimie zapowiadającym śmierć wszystkich mieszkańców Lipowa? I kto tak naprawdę czai się w ciemności?
Zostaje zamordowana młoda dziewczyna, która nie cieszyła się długo swoją wolnością.
Wcześniej była przetrzymywana przez osiem lat i dopiero uczyła się żyć od nowa.
Do tego zbliża się superksiężyc, a przez mieszkańców Rodzanic uważany za zło wcielone, ponieważ pełnia może uwolnić demona.
Wielu mieszkańców uważa, że to wilkołak grasuje po okolicy, a podczas tejże pełni zwanej nocą odrodzenia.
Daniel wraz z Emilią próbują rozwiązać sprawę zabójstwa, co nie jest łatwe dla nich, bo nadal coś ich do siebie ciągnie, mimo że Daniel jest w związku małżeńskim z Weroniką, która pragnie mieć z nim dziecko. Denerwuje go, że każdy rozmawia o jego rychłym zostaniu ojcem. Próbuje nie wplatać życia rodzinnego do śledztwa, ale widząc telefony od żony, zdarza mu się ją ignorować.
Ale śledztwo się samo nie rozwiąże.
Są osoby, które chcą zemścić się na Emilii za podjęte decyzje.
Są osoby, które chcą odwrócić od siebie podejrzenia.
Są tajemnice, które z biegiem czasu zaczynają wychodzić na jaw.
Książka naprawdę godna polecenia.
Kryminał pomieszany z wierzeniami, magią, wiejskimi zabobonami, jakby sama zbrodnia nie była straszna.
To chyba najlepsza książka pani Puzyńskiej z serii o Lipowie, choć denerwujące może być czasami zachowanie bohaterów, np. Daniela. Sam nie wie czego chce od życia. Wybrał Weronikę, ciągnie go do Emilii. Gdyby wybrał Emilię, ciągnęłoby go do Weroniki. Chłop bez jaj i takie ciepłe kluchy z niego.
Ocena: 4+
czwartek, 14 marca 2019
Stefan Darda, Magdalena Witkiewicz - Cymanowski Młyn/ Recenzja
Małżeństwo Moniki i Macieja przechodzi głęboki kryzys.
Oboje łudzą się, że tajemniczy prezent: urlop w leśnym pensjonacie, z dala od ludzi i cywilizacji, może jeszcze wszystko uratować. Początkowo ulegają romantycznym chwilom, jednak nagły wyjazd Macieja budzi demony przeszłości. Łukasz, przystojny syn właściciela, do złudzenia przypomina Monice jej byłego narzeczonego. Czy to tylko przypadkowe podobieństwo?
Wyjazd, który miał ratować związek, okazuje się początkiem trudnych do wyjaśnienia i niepokojących zdarzeń. Nic nie jest oczywiste, bohaterowie głęboko skrywają tajemnice, a na światło dzienne wypływają przerażające wspomnienia o krwawych zbrodniach sprzed lat.
Kim tak naprawdę jest Łukasz? Czy małżeństwo Moniki i Maćka przetrwa próbę sił? I jaką rolę pełni dziewczynka ze starej wyblakłej fotografii?
Monika i Maciek przechodzą kryzys.
Wyjazd do Cymanowskiego Młynu powinna sprawić, że ci dwoje zaczną odbudowywać swoje małżeństwo.
Tak też się staje, ale do momentu, gdy Maciek musi wrócić do miasta i Monika zostaje z gospodarzami tego miejsca. Zaprzyjaźnia się z Łukaszem, czasami wspominając swojego dawnego chłopaka. Czasami dostrzega, że Łukasz robi to samo, co dawny chłopak.
Właściciel Młynu czasami słyszy wołanie z bagien dziewczyny, która podobno tam zginęła.
Sam ma tajemnice i chce znowu zrobić coś, co sprawi, że jego syn zwiąże się z Moniką.
I tu się kończy ciekawsza część książki, która jest po prostu nudna.
Jest to opis tego, co robi Monika. Idzie na spacer, idzie pobiegać, robi śniadanie, obiad, robi kawę, pije nalewkę, rozmawia z Łukaszem i jego ojcem, chwila słabości sprawia, że zaczyna sypiać z młodszym mężczyzną.
Mroczna strona książki też jest o niczym. Ani nic nie straszy, ani nie dzieje się nic ciekawego, poza zmianą osobowości Łukasza, raz pojawia się straszna dłoń na bagnach, czasami właściciel widzi ducha martwej dziewczyny i słyszy jej głos.
Książka ani fajna ani ciekawa. Ot, problemy zwyczajnych ludzi, którzy postanowili naprawić małżeństwo, a wszystko wyszło inaczej niżby tego chcieli.
Książka ma sporo dobrych recenzji, ale według mnie, jest ona dość nudna, nieciekawa, pozbawiona mrocznej części, jaką się oczekuje. Mam wrażenie, że w książce dominuje pani Witkiewicz ze swoją opowieścią. Zaś kiedy wkracza pan Darda słynący ze swojej grozy... Znowu mnie zawiódł, ponieważ niewiele tej grozy było.
Ocena: 2
Oboje łudzą się, że tajemniczy prezent: urlop w leśnym pensjonacie, z dala od ludzi i cywilizacji, może jeszcze wszystko uratować. Początkowo ulegają romantycznym chwilom, jednak nagły wyjazd Macieja budzi demony przeszłości. Łukasz, przystojny syn właściciela, do złudzenia przypomina Monice jej byłego narzeczonego. Czy to tylko przypadkowe podobieństwo?
Wyjazd, który miał ratować związek, okazuje się początkiem trudnych do wyjaśnienia i niepokojących zdarzeń. Nic nie jest oczywiste, bohaterowie głęboko skrywają tajemnice, a na światło dzienne wypływają przerażające wspomnienia o krwawych zbrodniach sprzed lat.
Kim tak naprawdę jest Łukasz? Czy małżeństwo Moniki i Maćka przetrwa próbę sił? I jaką rolę pełni dziewczynka ze starej wyblakłej fotografii?
Monika i Maciek przechodzą kryzys.
Wyjazd do Cymanowskiego Młynu powinna sprawić, że ci dwoje zaczną odbudowywać swoje małżeństwo.
Tak też się staje, ale do momentu, gdy Maciek musi wrócić do miasta i Monika zostaje z gospodarzami tego miejsca. Zaprzyjaźnia się z Łukaszem, czasami wspominając swojego dawnego chłopaka. Czasami dostrzega, że Łukasz robi to samo, co dawny chłopak.
Właściciel Młynu czasami słyszy wołanie z bagien dziewczyny, która podobno tam zginęła.
Sam ma tajemnice i chce znowu zrobić coś, co sprawi, że jego syn zwiąże się z Moniką.
I tu się kończy ciekawsza część książki, która jest po prostu nudna.
Jest to opis tego, co robi Monika. Idzie na spacer, idzie pobiegać, robi śniadanie, obiad, robi kawę, pije nalewkę, rozmawia z Łukaszem i jego ojcem, chwila słabości sprawia, że zaczyna sypiać z młodszym mężczyzną.
Mroczna strona książki też jest o niczym. Ani nic nie straszy, ani nie dzieje się nic ciekawego, poza zmianą osobowości Łukasza, raz pojawia się straszna dłoń na bagnach, czasami właściciel widzi ducha martwej dziewczyny i słyszy jej głos.
Książka ani fajna ani ciekawa. Ot, problemy zwyczajnych ludzi, którzy postanowili naprawić małżeństwo, a wszystko wyszło inaczej niżby tego chcieli.
Książka ma sporo dobrych recenzji, ale według mnie, jest ona dość nudna, nieciekawa, pozbawiona mrocznej części, jaką się oczekuje. Mam wrażenie, że w książce dominuje pani Witkiewicz ze swoją opowieścią. Zaś kiedy wkracza pan Darda słynący ze swojej grozy... Znowu mnie zawiódł, ponieważ niewiele tej grozy było.
Ocena: 2
wtorek, 5 marca 2019
So make a wish/ Prezenty urodzinowe/
Urodziny, urodziny. To już 30 lat mi stuknęło.
- Kwiaty róże
- Świeczki zapachowe
- Perfumy
- Dwa zeszyty do pamiętników
- Kartka urodzinowa
- Puchar - kubek
- Medal
- Książki
- Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda - Cymanowski Młyn
- Thomas Arnold - Mauzoleum
- Donato Carrisi - Władca ciemności
- Sandra Brown - Furia
W końcu mam co czytać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Do przeczytania w tym roku.
Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.
-
Współpraca. Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak. Powieść ta jest opowieścią o podróży przez życie, różne krainy i ziemskie drogi w poszuki...
-
Czasami dobrze jest mieć znajomości w panu z kiosku. Okazało się, że pewna klientka pana kioskarza zna osobiście pewne autorki książki i mo...