środa, 2 sierpnia 2017

Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka - Klątwa przeznaczenia/ Recenzja

Arienne, młoda czarodziejka, szukając schronienia przed grożącym jej niebezpieczeństwem, postanawia zaufać Przeznaczeniu. Uzbrojona jedynie w magiczne umiejętności oraz kobiecą intuicję i spryt, przybywa do Czarnej Twierdzy, siedziby Związku- bractwa rządzonego twardą męską ręką, gdzie nie ma miejsca dla inteligentnych, uzdolnionych kobiet, takich jak ona. Zmuszona znosić liczne upokorzenia ze strony bezwstydnych Związkowców Arienne wchodzi pod protektorat jednego z najsilniejszych i najgroźniejszych z nich. Nie spodziewa się jednak, że za sprawą intrygującego, czarnowłosego mężczyzny cały jej plan się skomplikuje, zaś Los wyznaczy im wspólną misję.



Arienne, młoda czarodziejka trafia do Ravillone, siedziby Związku, gdzie rządy sprawują mężczyźni. Ma za zadanie odnalezienie Księgi. Trafia do brutalnego świata, gdzie musi uważać na siebie. Zostaje wybrana przez Severo, Związkowca jako jego Milady.


Niestety, zawiodłam się na tej książce. Po tak licznych pozytywnych recenzjach i wysokiej ocenie, sądziłam, że książka jest warta kupienia i przeczytania. Myliłam się. Do 400-setnej strony po prostu się nudziłam. Dlaczego? Ponieważ ciągle działo się to samo. Zamiast skupić się na temacie szukania Księgi, autorki skupiły się na dwóch postaciach. Arienne i Severo. Opisywały jak to się kłócą, rozmawiają, spędzają ze sobą czas. Od czasu do czasu Arienne szukała informacji, czasami coś działała, jedynie czego się dowiaduje w całej książce to tego, że ona i Severo są swoim Przeznaczeniem, które już niebawem się spełni. Bla, bla, bla... Nudna jest ta książka. Zamiast ciekawej lektury o tematyce fantasy, dostałam kiepskiej jakości romans między dwojgiem ludzi, którzy są sobie przeznaczeni, a muszą się ukrywać przed władzą i innymi. Brakło intryg, knucia. Do tego ta narracja. Wyglądało to tak: Arienne jest narratorem w jednym akapicie, w kolejnym już narracja w trzeciej osobie. Źle się to czytało. Gdyby chociaż to było oddzielone od siebie inną kursywą, czytałoby się lepiej.
Po 400-setnej stronie przerzucałam karki, czytając co kilka rozdziałów, bo one nic nie wnosiły do książki. 
Są gusta i guściki, ale patrząc na ilość gwiazdek i pozytywne recenzje, zastanawiam się, co się innym podobało w tejże książce, ponieważ dla mnie była ona nudna i mdła.

Ilość stron nie jest adekwatna do jakości książki. Autorki książki spokojnie zmieściłyby wszystko w 400 stronach, gdyby zrezygnowały z połowy zdarzeń w książce i bardziej skupiły się na tym, o czym powinna być książka.
Nie, nie sięgnę po kolejny tom. Nigdy w życiu.



Ocena: 1-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.