niedziela, 29 listopada 2020

Migawki miesiąca - listopad

 Listopad nie był dobrym miesiącem jeśli chodzi o zdjęcia. A to z racji, że nie działa mi aparat. Baterie jakie do niego miałam, dziwnym sposobem, spuchły. I musiałam wrócić do starego aparatu, który robi gorsze zdjęcia. Mam dwa wyjścia. Albo kupię nowe baterie do aparatu i stracę pieniądze, jeśli nie będą działały, albo poszukam nowego aparatu. Baterie na necie są po 30 czy po 40 zł, a w sklepie elektronicznym jedna bateria kosztuje jakieś 240zł. Dylematy.

I znowu chorowałam - zapalenie okostnej. 

I nawet jak już wyzdrowiałam i była ładna pogoda, nie wychodziłam na zdjęcia, brak chęci.


Wszystkie zdjęcia, jakie w tym miesiącu zrobiłam to z okien mieszkania albo w środku.

Łapanie światła słonecznego.


Ostatnie liście, nim opadną.


Światło słoneczne i ściana w kuchni.


Zmierzch.


Pierwszy przymrozek w tym miesiącu.
A śniegu nadal brak.

W tym miesiącu łapałam aparatem takie cienie.




piątek, 27 listopada 2020

Listopadowe podsumowanie czytelnicze

 Listopad ma się ku końcowi. W kwestii przeczytania książek, był niezły.


1. Ryszard Ćwirlej - Szybki szmal

Recenzja

2. Haruki Murakami - Pierwsza osoba liczby pojedynczej

Recenzja

3. Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda - Cymanowski chłód

Recenzja

4. Marcel Moss - Nie krzycz

Recenzja

5. Marcel Moss - Pokaż mi

Recenzja

6. Kathryn Croft - Nigdy nie zapomnisz

Recenzja

7. Artur Urbanowicz - Paradoks

Recenzja

czwartek, 26 listopada 2020

Artur Urbanowicz - Paradoks/ Recenzja

 Maks Okrągły „Square” to najlepszy student matematyki na wydziale i chorobliwy perfekcjonista. Jego umysł, przesiąknięty królową nauk, przestawił się na skrajną efektywność – chłopak uczy się szybciej, robi więcej i osiąga lepsze wyniki niż rówieśnicy. Sytuacja ta ma jednak swoją ciemną stronę – Maks podświadomie gardzi innymi ludźmi i traktuje ich z góry. Paradoksalnie jednak najbardziej gardzi… samym sobą – zwłaszcza kiedy popełnia błąd, który jego zdaniem mu nie przystoi, i czuje z tego powodu potężną złość. Czasem przybiera to ekstremalne formy – Maks wymierza sobie coraz dotkliwsze kary poprzez samookaleczanie i dręczą go paranoiczne myśli przeplatane z przerażającymi wizjami, między innymi, że prześladuje go jego sobowtór, który go nienawidzi i chce go zabić. Nie wie jednak, że prawdziwy koszmar dopiero nadchodzi i na własnej skórze przekona się o dosłowności porzekadła „Lepsze jest wrogiem dobrego”. Czy sobowtór Maksa, uosobienie jego obsesji dążenia do doskonałości, naprawdę przestał być jedynie majakiem udręczonego umysłu?


"Perfekcjonizm jest chorobą."

Maks Okrągły to perfekcjonista. Każdy jego dzień musi być zaplanowany w każdej sekundzie. Uważa się za najinteligentniejszego studenta na studiach. Gardzi innymi, patrzy na nich z góry, uważa, że są głupi i nie ma z nimi o czym rozmawiać. Lecz najbardziej nie lubi siebie. 

Kiedy popełnia błędy, denerwuje go to, uważa, że powinien bardziej się postarać. Ale im bardziej chce być perfekcyjny, tym coraz więcej popełnia błędów.

Aż pewnego dnia zauważa mężczyznę podobnego do siebie. Czy jest on prawdziwy czy wytworem jego wyobraźni?

Czy sobowtór chce jego zabić aby zająć jego miejsce, czy dążąc do bycia perfekcjonistą, staje się on paranoikiem i zaczyna cierpieć na zaburzenia psychiczne?

Im dalej akcja posuwa się do przodu, tym więcej się dzieje, sobowtór staje się jeszcze bardziej mroczny i skłonny do bycia bardzo złym człowiekiem.


W książce "Paradoks" dzieje się bardzo dużo.

Autor powoli wprowadza czytelnika w świat Maksa, który chce się uważać za najlepszego studenta na uczelni. Nawet małe błędy, jakie popełnia, są dla niego porażką, denerwują go one i robi wszystko, aby to naprawić.

Perfekcjonizm doprowadza go do tego, że nie odróżnia wydarzeń dziejących się naprawdę od tych w głowie.

Książka pokazuje, co może stać się, gdy człowiek za bardzo chce być perfekcyjny w życiu. Można chcieć robić coś dobrze, ale jeśli człowiek się zagalopuje, jego życie zacznie wyglądać tak jak Maksa.

Książka godna polecenia. Mimo tak wielu stron, warto po nią sięgnąć.


Ocena: 5

poniedziałek, 23 listopada 2020

Mój typowy jesienny wieczór.

 Lubię jesienne wieczory.

Dzień szybko się kończy, szybko zapada zmrok.

Lubię, kiedy tak się dzieje, lubię ten klimat jesieni.

Moje jesienne wieczory wyglądają codziennie prawie tak samo.

Kubek gorącej herbaty, zapachowa świeczka, książka i pamiętnik,
Czytam, opisuję to, co się działo, piszę o emocjach, czasem o książce, jak jest ciekawa, delektuję się smakiem dobrej herbaty.


Czasami idę do kuchni i wpatruję się w wieczorne niebo.
Czasami to niebo wygląda naprawdę pięknie.


piątek, 20 listopada 2020

Kathryn Croft - Nigdy nie zapomnisz/ Recenzja

Leah Mills wiedzie życie uciekinierki i wciąż próbuje wymazać z pamięci wstrząsające wydarzenia z przeszłości. Samotna, pozbawiona przyjaciół i miłości, izoluje się od świata, jednak gdy na horyzoncie pojawia się Julian, bohaterka zaczyna wierzyć, że w końcu uda się jej ułożyć sobie życie.

Ale Julian chyba nie jest tym, kim się wydaje, a przeszłość i tak o sobie przypomina.

W rocznicę tamtego przerażającego dnia Leah otrzymuje kartkę z życzeniami. Dociera do niej, że jest ktoś, kto nie pozwoli jej zapomnieć i nie spocznie, dopóki nie zniszczy namiastki normalnego życia, jaką sobie stworzyła.

Ale czy Leah rzeczywiście jest tylko niewinną ofiarą, czy może zasłużyła na karę? Czy ktokolwiek będzie mógł ją zrozumieć… i jej wybaczyć?

Nie można uciec przed przeszłością.


 Jeżeli zrobi się coś złego w przeszłości, czasami to wraca do człowieka w dorosłym życiu ze zdwojoną siłą. Tak jest w przypadku Leah. Prowadzi nudne i monotonne życie, nie nawiązując z nikim konaków, pracuje i próbuje zapomnieć o przeszłości. Lecz pewnego dnia, ktoś jej przypomina o tym, co zrobiła będąc nastolatką. Teraz obawia się, że jej prześladowca zrobi coś więcej. Z biegiem czasu wszystko wychodzi na jaw i jej życie zmienia się w koszmar.

Większość książki to użalanie się kobiety nad własnym życiem, losem. Autorka nie daje zapomnieć czytelnikowi, że Leah zrobiła coś złego w przeszłości. Nim dojdzie do całego opisu wydarzeń z życia kobiety, naczytamy się, jaka ona jest biedna, jak jej ciężko żyć, jak trudno jej się pogodzić z tym, co się wydarzyło. Robi z siebie ofiarę losu. Dopiero w ostatnich stu stronach książki, czytelnik dowiaduje się, co tak naprawdę stało się z młodości Leah. I ten prześladowca... Wziął się znikąd, w przeszłości nie było o nim wzmianki, wyskoczył jak Filip z konopii.

Książka miałaby potencjał, gdyby połowę rzeczy z niej wyrzucić, ponieważ nic nie wnosiły do książki.I za dużo było pisania w kółko o tym samym co kilka rozdziałów. 

To chyba najsłabsza książka tej autorki.


Ocena: 3-

wtorek, 17 listopada 2020

Marcel Moss - Pokaż mi/ Recenzja

 "Muszę posłusznie wykonywać jej polecenia. Inaczej upubliczni nagrania.

A w międzyczasie robić wszystko, by odkryć, kim jest i dlaczego tak bardzo mnie nienawidzi."

Łukasz zmaga się z problemami w życiu prywatnym i zawodowym. Jego wieloletni związek wisi na włosku, a w pracy zmuszony jest odpierać ataki agresywnej szefowej.

Pewnego dnia mężczyzna za namową przyjaciela instaluje aplikację randkową "Pokaż mi". Jej użytkownicy zabiegają o względy tajemniczej Królowej, uczestnicząc w konkursie polegającym na wykonywaniu wymyślnych, często erotycznych zadań.

Łukasz stopniowo angażuje się w znajomość z Królową. Wydaje mu się, że tylko ona go rozumie. Gdy jest już bliski spotkania z nieznajomą, zostaje wplątany w kryminalną intrygę, która z czasem odsłania przed nim przerażającą prawdę.



Łukasz wplątuje się w dziwny "związek" z kobietą poznaną na aplikacji randkowej.
Mimo, że ma dziewczynę, z którą jest od lat, czuje, że chce coś zmienić w życiu, ponieważ ma dosyć rutyny w związku.
Dlatego potajemnie koresponduje z Królową, która wyznacza mu różne zadania, które musi zrobić, aby móc się z nią spotkać. Choć wiele zadań jest dla niego dziwnych, bez wahania spełnia je, wysyłając zdjęcia lub filmy, na których są zarejestrowane jego poczynania.
Z czasem wszystko się zmienia i Łukasz traci kontrolę nad życiem i nad tym, co robi. 
Jest za późno, aby cokolwiek odkręcić, a zadania są coraz dziwniejsze.
Prawda, jaką pozna mężczyzna, będzie dla niego wielkim szokiem i zaskoczeniem.

Dla mnie również było szokiem i zaskoczeniem to, kim była osoba podająca się za Królową. Nigdy bym nie przypuszczała takiego obrotu spraw w tejże książce. Byłam pod wielkim zaskoczeniem tego, co działo się, gdy powoli poznawałam prawdę. Oby więcej takich książek pisał Marcel Moss, ponieważ są one naprawdę wciągające.


Ocena: 5

niedziela, 15 listopada 2020

Marcel Moss - Nie krzycz/ Recenzja

 "Jesteśmy tak przyzwyczajeni do hejtu, że nikt się nie przejmuje ofiarami agresji. Tymczasem one istnieją. Z zagryzionymi do krwi wargami i przekrwionymi od płaczu oczami godzinami wpatrują się w przepełnione jadem komentarze. (…) i pragną tylko jednego. Zemsty na tych, którzy próbowali wgnieść ich w ziemię."


Pogrążona w długach Anita zarabia na życie jako anonimowa hejterka. Kobieta za pieniądze wypisuje obraźliwe komentarze pod adresem znanych osób. Pewnego dnia otrzymuje zlecenie zhejtowania jednego z polityków. Krótko potem na jej prywatną skrzynkę zaczynają przychodzić agresywne maile. To jednak początek koszmaru. Kto i dlaczego się na nią uwziął?

Gnębiony przez żonę Michał zaczyna wierzyć, że już nigdy się od niej nie uwolni. Wkrótce mężczyzna otrzymuje nieoczekiwaną pomoc i staje przed szansą wyrównania rachunków z demoniczną Agatą. Nie wie jednak, że godząc się na walkę z żoną, staje się częścią perfidnej gry, która ostatecznie prowadzi do tragedii.

"W dzisiejszym świecie nie liczy się prawda. Liczy się to, kto najgłośniej krzyczy."


Anita potrzebowała pieniędzy.
Dostała ofertę pracy jako zawodowa hejterka.
Ta decyzja zmieniła jej życie. 

Michał jest gnębiony przez żonę Agatę.
W tej książce poznajemy również całą historię Agaty, która z zastraszonej dziewczynki, stała się kobietą, która nie da się kontrolować przez mężczyznę i dlatego stała się psychopatką, która teraz znęca się nad mężczyzną.

Z czasem życie wszystkich bohaterów się zmienia, drogi się krzyżują, aby każde z nich mogło żyć bez strachu.

Mogłoby się wydawać, że w internecie każdy z nas jest anonimowy i może sobie pozwolić na wszystko. 
Zwłaszcza na hejt, który zalewa internet.
Prawie każdy z nas spotkał się z hejtem. Sam był hejtowany, czytał hejt albo sam kogoś hejtował.
Realia w książce oddają to, co dzieje się w internecie. Jak jedna wiadomość może sprawić, że lawina jadowitych komentarzy może zniszczyć czyjeś życie. 

Ocena: 5

sobota, 14 listopada 2020

Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda - Cymanowski chłód/ Recenzja

 Końcówka 2018 roku. Pensjonat prowadzony przez Jerzego Zawiślaka i jego wybrankę przygotowuje się do zimowego sezonu, który powinien dać trochę wytchnienia i pozwolić na spokojne przygotowanie ich ślubu. Okoliczne lasy zastygają w mroźnym letargu, jezioro skuwa lód, ziemia jest skryta pod śnieżnym całunem. Ale chłód panuje tylko na zewnątrz. Niektórzy mieszkańcy i goście pensjonatu „Cymanowski Młyn” skrywają sekrety, które miały nigdy nie wyjść na jaw, a które z każdą chwilą są coraz bliżej odkrycia…

Kim tak naprawdę jest Anna? Kogo obawia się Kostuch? Czy Formellowie dotrzymają złożonej przez Jakuba obietnicy? I w jaki sposób dziecku Moniki i Macieja może zagrozić tajemnica starego naszyjnika z szafirem?



To nie jest dobra książka.
Ostatni raz skusiłam się na ten duet. I już raczej nie sięgnę po książki pana Stefana Dardy.
Jak wspominałam kiedyś, jedynymi książkami tego autora godne polecenia są Czarny Wygon. Gdyby inne horrory zostały napisane w taki sposób, można by rzecz, że doczekaliśmy się w końcu solidnego polskiego autora horrorów. Ale reszta horrorów pana Dardy pikuje w dół jak samolot.

Cała książka to właściwie same opisy tego, co robią bohaterowie.
Każdy z nich ma tajemnice, ale nikt nie robi nic aby dowiedzieć się prawdy, nikt nie zgłębia się w to, z kim mieszka, z kim jest.
Nie ma to ani składu ani ładu, nic nie odnosi się do opisu na tylnej okładce książki.
Dziwna narracja w kilku osobach, wiele rzeczy jest pomieszanych z poprzednią książką. Zamiast raz a porządnie wyjaśnić co działo się poprzednio, autorzy co chwilę wracali do przeszłości.
Ani to thriller ani to obyczajówka.
Bohaterowie nudni, akcji nie ma, nic kompletnie się nie dzieje poza opisami tego, co robią bohaterowie, jak się zachowują.
Cała książka jest dziwna.
Jedynie co ratuje tą książkę to naprawdę ładna okładka.

Ocena: 1

poniedziałek, 9 listopada 2020

Haruki Murakami - Pierwsza osoba liczby pojedynczej./ Recenzja

 Nowy zbiór opowiadań Harukiego Murakamiego.


Tajemnicza płyta Charliego Parkera, małpa mówiąca ludzkim głosem i liczne wspomnienia dawnych kochanek. W nowym zbiorze opowiadań Harukiego Murakamiego czytelnicy znajdą znane i lubiane motywy jego twórczości: tęsknotę za tym, co minęło, rozważania o muzyce, miłości oraz sensie życia. Autor wspomina lata studenckie, dawne dziewczyny, fascynacje i niezwykłe przeżycia, do których ciągle powraca myślami.

Niezmiennie ważnym elementem w mikrokosmosie Murakamiego pozostaje muzyka. W tym zbiorze staje się ona główną bohaterką kilku opowieści. W jednej z nich narrator rozważa, co by było, gdyby saksofonista Charlie Parker dożył czasów bossa novy i nagrał płytę w tym stylu. W innej jest mowa o "Karnawale" Schumanna, który był ulubionym utworem narratora i pewnej tajemniczej kobiety. Muzyka ta jest punktem wyjścia do rozważań na temat masek, które nosimy, i naszych prawdziwych twarzy, kryjących się pod nimi.

Nowym elementem w jego twórczości jest poezja, którą znajdujemy w dwóch z ośmiu opowiadań. Jedno jest historią spotkania z kobietą piszącą wiersze o miłości w stylu klasycznej poezji japońskiej. W innym pisarz umieścił swoje żartobliwe białe wiersze na temat meczów baseballowych, opiewa w nich między innymi piękno umięśnionych pośladków jednego z graczy.

Jak zawsze u Murakamiego humor miesza się ze smutkiem, realność z nierealnością, a życie zaskakuje narratora ciągle nowymi zagadkami.



Za możliwość przeczytania książki przedpremierowo dziękuję Wydawnictwo Muza.

Kilka opowiadań o miłości, ludziach, miejscach, które spotkał, odwiedził czy przeżył główny bohater. Bez żadnych wydziwień, czyste i przejrzyste spojrzenie na przeszłość oczami dorosłego już człowieka.
Książka na jeden wieczór, czytelnika nie znudzą te krótkie opowiadania, w których można znaleźć trochę historii muzycznej Japonii.
To moje pierwsze spotkanie z autorem Haruki Murakami i nawet jego twórczość mi się spodobała.

Ocena: 4

niedziela, 8 listopada 2020

Ryszard Ćwirlej - Szybki szmal./ Recenzja

 Wronki, 1984 rok. Pewnej grudniowej nocy w miejscowym domu dziecka wybucha pożar, w którym ginie ośmioro dzieci i dyrektor sierocińca. Śledztwo w sprawie ustalenia przyczyn tragedii zostaje powierzone lokalnej milicji. Sprawująca nadzór nad dochodzeniem Komenda Wojewódzka z Poznania na miejsce zdarzenia wysyła dwóch najlepszych funkcjonariuszy: porucznika Mirosława Brodziaka oraz chorążego Teofila Olkiewicza. Błyskawicznie przeprowadzone śledztwo wykazuje, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.


Szamotuły, 2019 rok. Po ukończeniu studiów w Szczytnie podkomisarz Aneta Nowak wraca na stare śmieci do komendy policji w Szamotułach. Od razu zostaje przydzielona do zespołu dochodzeniowo-śledczego pracującego nad rozwiązaniem zagadki śmierci starszego mężczyzny, którego znaleziono powieszonego we własnym mieszkaniu. I chociaż pobieżne oględziny miejsca zdarzenia zdają się wskazywać, że to było samobójstwo, to ekspertyzy policyjnych techników nie wykluczają udziału osób trzecich.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwo Muza.

Rok 1984. W sierocińcu wybucha pożar, w którym życie traci kilkoro dzieci i wychowawca. Do Wronek przyjeżdżają policjanci z Komendy Wojewódzkiej, Mirosław Brodziak oraz Teofil Olkiewicz. Ich zadaniem jest rozwiązanie sprawy pożaru.
Rok 2019. Aneta Nowak po skończeniu studiów, wraca do domu. O razu zostaje przydzielona do sprawy prawdopodobnego samobójstwa starszego pana. Ale na miejscu zdarzenia domyśla się, że ktoś zabił mężczyznę. 
Kolejną sprawą do rozwiązania jest przemyt narkotyków do Szamotuł z Niemiec. Czy morderstwo starszego mężczyzny i przemytu jest powiązana? Czy sprawa sprzed lat ma związek z obecnymi wydarzeniami?
To musi rozwiązać Aneta Nowak.

Książka zaczyna się dość brutalnie i mocno, zupełnie jak u Hickoka i akcja dalej jeszcze bardziej się rozwija, nie dając czytelnikowi wytchnienia. W książce nie może też zabraknąć dobrego humoru i ciekawych dialogów. Trzeba przyznać, że Ryszard Ćwirlej potrafi rozbawić czytelnika i skupić na swojej książce. 
Bohaterowie są swojscy, tacy, jak każdy z nas, sąsiad czy inny człowiek. Każdy ma swoje problemy, swoje wzloty i upadki. Każdy z bohaterów pokazuje jakąś cechę rodową. Akcja dzieje się w małych miasteczkach, więc równie dobrze jest pokazane życie w takich miejscach, co sprawia, że mimo, że jest to kryminał, to można dostrzec wiele elementów związanych z naszą kulturą w danym rejonie.
Przyczepić mogę się jedynie do tych zbyt długich opisów czegoś. Denerwujące było, że podczas rozmowy, nagle jest opis na dwie strony o czymś, co nie jest związane ze sprawą. Na przykład, dwóch bohaterów rozmawia o czymś, a tu nagle jeden z nich zaczyna zastanawiać się skąd zna kogoś tam czy skąd wzięła się jego ksywka. Takie lanie wody, zapychacze zupełnie niepotrzebne. Można wspomnieć o tym w kilku zdaniach, ale te szczegółowe opisywanie czegoś jest irytujące i denerwujące w książkach Ryszarda Ćwirleja. Lubię jego książki, ale te długie opisy raczej są zbyteczne.

Ocena: 4-

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.