niedziela, 8 listopada 2020

Ryszard Ćwirlej - Szybki szmal./ Recenzja

 Wronki, 1984 rok. Pewnej grudniowej nocy w miejscowym domu dziecka wybucha pożar, w którym ginie ośmioro dzieci i dyrektor sierocińca. Śledztwo w sprawie ustalenia przyczyn tragedii zostaje powierzone lokalnej milicji. Sprawująca nadzór nad dochodzeniem Komenda Wojewódzka z Poznania na miejsce zdarzenia wysyła dwóch najlepszych funkcjonariuszy: porucznika Mirosława Brodziaka oraz chorążego Teofila Olkiewicza. Błyskawicznie przeprowadzone śledztwo wykazuje, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.


Szamotuły, 2019 rok. Po ukończeniu studiów w Szczytnie podkomisarz Aneta Nowak wraca na stare śmieci do komendy policji w Szamotułach. Od razu zostaje przydzielona do zespołu dochodzeniowo-śledczego pracującego nad rozwiązaniem zagadki śmierci starszego mężczyzny, którego znaleziono powieszonego we własnym mieszkaniu. I chociaż pobieżne oględziny miejsca zdarzenia zdają się wskazywać, że to było samobójstwo, to ekspertyzy policyjnych techników nie wykluczają udziału osób trzecich.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwo Muza.

Rok 1984. W sierocińcu wybucha pożar, w którym życie traci kilkoro dzieci i wychowawca. Do Wronek przyjeżdżają policjanci z Komendy Wojewódzkiej, Mirosław Brodziak oraz Teofil Olkiewicz. Ich zadaniem jest rozwiązanie sprawy pożaru.
Rok 2019. Aneta Nowak po skończeniu studiów, wraca do domu. O razu zostaje przydzielona do sprawy prawdopodobnego samobójstwa starszego pana. Ale na miejscu zdarzenia domyśla się, że ktoś zabił mężczyznę. 
Kolejną sprawą do rozwiązania jest przemyt narkotyków do Szamotuł z Niemiec. Czy morderstwo starszego mężczyzny i przemytu jest powiązana? Czy sprawa sprzed lat ma związek z obecnymi wydarzeniami?
To musi rozwiązać Aneta Nowak.

Książka zaczyna się dość brutalnie i mocno, zupełnie jak u Hickoka i akcja dalej jeszcze bardziej się rozwija, nie dając czytelnikowi wytchnienia. W książce nie może też zabraknąć dobrego humoru i ciekawych dialogów. Trzeba przyznać, że Ryszard Ćwirlej potrafi rozbawić czytelnika i skupić na swojej książce. 
Bohaterowie są swojscy, tacy, jak każdy z nas, sąsiad czy inny człowiek. Każdy ma swoje problemy, swoje wzloty i upadki. Każdy z bohaterów pokazuje jakąś cechę rodową. Akcja dzieje się w małych miasteczkach, więc równie dobrze jest pokazane życie w takich miejscach, co sprawia, że mimo, że jest to kryminał, to można dostrzec wiele elementów związanych z naszą kulturą w danym rejonie.
Przyczepić mogę się jedynie do tych zbyt długich opisów czegoś. Denerwujące było, że podczas rozmowy, nagle jest opis na dwie strony o czymś, co nie jest związane ze sprawą. Na przykład, dwóch bohaterów rozmawia o czymś, a tu nagle jeden z nich zaczyna zastanawiać się skąd zna kogoś tam czy skąd wzięła się jego ksywka. Takie lanie wody, zapychacze zupełnie niepotrzebne. Można wspomnieć o tym w kilku zdaniach, ale te szczegółowe opisywanie czegoś jest irytujące i denerwujące w książkach Ryszarda Ćwirleja. Lubię jego książki, ale te długie opisy raczej są zbyteczne.

Ocena: 4-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.