poniedziałek, 31 maja 2021

Inga Vesper - Bardzo długie popołudnie/ Recenzja przedpremierowa

 Jest lato 1959 roku, kalifornijskie słońce wypala wypielęgnowane trawniki przed domami w Sunnylakes. Pewnego bardzo długiego popołudnia w tej sielskiej atmosferze przedmieścia znika Joyce Haney. Tego samego dnia Ruby Wright udaje się do pracy, spodziewając się, że czeka tam na nią to, co zawsze: obowiązki domowe, których nie cierpi, obolałe stawy, pogarda ze strony białych pracodawców… a także światełko w mroku codzienności: życzliwość Joyce. Zamiast tego znajduje dwójkę przerażonych dzieci i plamę krwi na podłodze w kuchni. Po pani domu nie ma śladu.


Do sprawy zostaje przydzielony detektyw Mick Blanke, który niedawno trafił do Sunnylakes z Nowego Jorku i szybko odkrywa, że klucz do zagadki znajduje się w rękach Ruby, nikt bowiem tak dobrze jak ona nie zna tajemnic kryjących się za wykrochmalonymi, idealnie gładkimi zasłonami.

Tyle że czarnoskórych pomocy domowych na amerykańskim Południu nie prosi się o pomoc w śledztwie. Ich o nic się nie prosi…




Za książkę dziękuję Wydawnictwu Słowne (dawniej Burda Media Polska)

Lata 50. Ruby, czarnoskóra sprzątaczka nie ma łatwego życia.
Ona jak i reszta czarnoskórego społeczeństwa, jest dyskryminowana przez społeczeństwo.
Kobieta zajmuje się sprzątaniem w bogatych domach, gdzie wszystko musi być idealne, a tamtejsze kobiety muszą być bez skazy i zapomnieć o sobie i zajmować się dziećmi. 
Po zniknięciu Joyce, która jako jedyna lubiła Ruby, czarnoskóra kobieta zostaje wciągnięta w świat białych, którzy patrzą na nią z wyższością. 
Dzięki detektywowi, który został przydzielony do tej sprawy i traktuje ją jak równą sobie osobę, kobieta pomimo sprzeciwu swojej społeczności, próbuje dowiedzieć się, co stało się z Joyce.

Inga Vesper w swojej debiutanckiej książce, przedstawia czytelnikowi lata 50. XX wieku, kiedy to osoby czarnoskóre mieszkały w USA i jak były traktowane przez społeczeństwo. 
Czytelnik mógł widzieć wszystko oczami Ruby, czarnoskórej sprzątaczce, Joyce, która lubiła Ruby, Mick'a, który traktował Ruby jak normalną osobę, Franka, męża Joyce jak i innych białych ludzi, którzy uważali, że dla takich jak Ruby nie ma miejsca w ich kraju.
Autorka książki w kryminalny sposób pokazuje, jak ludzie traktowali mniejszości narodowe w tamtych czasach i z czym każdy musiał się zmierzyć. 
Uprzedzenia, ograniczone prawa, dostęp do szkół czy do pracy. 
Książka nawet dobra, jeśli chce się poczytać lekki kryminał, gdzie akcja toczy się powoli, bez rozlewu krwi i dużych zwrotów akcji, ale z dobrym tematem, to szczerze polecam.

Ocena: 4-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.