środa, 24 maja 2017

Robert Harris - Konklawe

W Watykanie umiera propagujący ideę Kościoła ubogiego, znienawidzony przez Kurię papież. Misja przeprowadzenia konklawe przypada w udziale mającemu za sobą kryzys wiary dziekanowi kolegium kardynalskiego, kardynałowi Lomeliemu. Do wzięcia udziału w wyborach uprawnionych jest stu siedemnastu kardynałów, lecz tuż przed rozpoczęciem głosowań w Domu Świętej Marty pojawia się kolejny, nieznany nikomu kardynał Benitez z Filipin, którego zmarły papież podniósł do tej godności w tajemnicy przed watykańskimi urzędnikami. 

Zamknięci we wnętrzu Kaplicy Sykstyńskiej elektorzy modlą się o to, by Duch Święty oświecił ich i pomógł dokonać właściwego wyboru, bardzo szybko jednak obok toczącego się od dziesięcioleci sporu tradycjonalistów i liberałów zaczynają się między nimi całkiem ziemskie intrygi i knowania. Lomeli musi rozstrzygnąć w swoim sumieniu, czy jako dziekan kolegium ma się ograniczać wyłącznie do spraw organizacyjnych, czy też spróbować wpłynąć na przebieg głosowania poprzez ujawnienie mrocznej przeszłości głównych pretendentów. Ostateczny wynik konklawe okaże się jednak i tak nie całkiem zgodny z jego intencjami.




Naprawdę, dawno nie czytałam tak słabej książki, jak "Konklawe" Roberta Harrisa.
Kardynałowie zebrali się na konklawe, aby wybrać nowego papieża. 
Na okładce można przeczytać, że książka zawiera zwroty akcji oraz intrygi. No cóż. Jeśli dwa rozdziały są poświęcone owym pojęciom, to sukces, ponieważ reszta książki to powtarzanie tego samego. Modlitwa, głosowanie, jedzenie, rozmowy, sprawy, które nic nie wnoszą do książki. Zdarzało mi się omijać kilka stron, ponieważ nic się nie działo poza dziwnymi myślami autora książki.




Ocena:1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.