środa, 17 kwietnia 2019

Sandra Brown - Furia/ Recenzja

Dwadzieścia pięć lat temu major Franklin Trapper zyskał sławę w całym kraju. To właśnie on wyprowadził w bezpieczne miejsce garstkę osób ocalałych po ataku bombowym w jednym z hoteli w Dallas. Często udzielał wywiadów i występował publicznie. Po latach nagle zaczął unikać rozgłosu i wszelkich kontaktów z mediami. Nie zraża to jednak ambitnej dziennikarki telewizyjnej Kerry Bailey. Za wszelką cenę zamierza ona przeprowadzić wywiad z majorem. Najpierw jednak musi przekonać do tego pomysłu syna majora Johna Trappera, który jest jedyną osobą, która może ją majorowi przedstawić. John Trapper nie chce mieć nic wspólnego z ojcem, ale w końcu zgadza się pomóc Bailey. Wieczór wywiadu kończy się jednak fatalnie. Nieznani sprawcy atakują majora i dziennikarkę. Nie mogąc zaufać nikomu, w sytuacji gdy wrogowie są coraz bliżej, Bailey i Trapper łączą siły, by wytropić napastników i odkryć, kto odpowiada za zamach bombowy w Dallas. 


Kerry Bailey udaje się zrobić wywiad z Franklinem Trapperem, który był bohaterem, kiedy dwadzieścia pięć lat temu uratował kilka osób po ataku na hotel. 
Niestety, po wywiadzie, kiedy oboje zostali sami, ktoś wtargnął do mieszkania Majora i go postrzelił, zaś Kerry udaje się uciec przez łazienkowe okno.
Od tego momentu ona i John Trapper, syn Majora postanawiają rozwiązać zagadkę tego ataku, choć relacje ojca z synem nie są dobre. 
Przed kobietą i mężczyzną wiele zagadek do rozwiązania, które cały czas się piętrzą. 
Do tego oboje mają się ku sobie, choć Kerry postawiła granice, gdzie ich relacje się kończą.

Niestety, książka dość słabo napisana. Sandra Brown w swoich książkach potrafi budować napięcie w sferze erotycznej jak i w sferze kryminalnej, ale w Furii zabrakło tego napięcia. Zazwyczaj bohaterowie działają na siebie fizycznie, tu są próby nędzne próby dziwnego flirtu mężczyzny wobec kobiety. Nie ma między nimi iskry namiętności, jaka towarzyszy innym książkom autorki. 
Do tego wątek kryminalny. Jakiś taki... Niedopracowany.
Złoczyńcy chcą pozbyć się Kerry, bo jest ona na słynnym zdjęciu zrobionym przez fotografa podczas ataku. W tekście pada stwierdzenie, że mogła ona czegoś się domyślać o wybuchu, szukać prawdy po latach. Ale podczas ataku była ona dzieckiem, które niewiele rozumiało z zaistniałego wydarzenia. To było strasznie naciągane.
Jak inne książki Sandry Brown są naprawdę ciekawie skonstruowane, tak Furia wypada słabo, napisana na odwal się, byleby została napisana.


Ocena: 3-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.