wtorek, 4 grudnia 2018

Jonathan Maberry - Fabryka smoków/ Recenzja

W Pacjencie zero Joe Ledger i jego starannie dobrany oddział z Wojskowego Departamentu Nauki ocalili świat przed plagą zombie, zaraz jednak trafiają w sam środek jeszcze większego kryzysu. Program inżynierii genetycznej posłużył do stworzenia najdoskonalszej maszyny do zabijania – żołnierzy hodowanych do walki, obdarzonych ogromną siłą, szybkością reakcji oraz całkowicie niewrażliwych na ból. Własny i cudzy. Brzmi jak koszmar jak z powieści o doktorze Moreau. Joe i jego oddział wkrótce będą musieli stawić czoło wielkim korporacjom, które zainwestowały miliardy w projekt, a do tego przeciwnikom wyhodowanym, by ich zabić. Aż można zatęsknić za zombie…



Joe sądził, że w swoim życiu widział już wiele.
Po poprzedniej "apokalipsie" plagi zombie, teraz musi zmierzyć się z czymś jeszcze gorszym. 
Co można osiągnąć dzięki inżynierii genetycznej? Otóż można bardzo wiele, jeśli się na tym zna. W pewnym miejscu powstają zmutowane genetyczne stworzenia.
Dzięki genetyce, zostają stworzeni żołnierze, którzy nie odczuwają bólu swojego i cudzego. Po prostu mają zabijać.
Ale to nie koniec. Całkowitym zaskoczeniem jest to, że na tajemniczym nagraniu, na którym widać myśliwych, pojawia się dziwne zwierzę... Jednorożec. Dla ludzi jest to istota z baśni, nierealne do życia w naszym świecie, a kilka osób widzi je na nagraniu.
Z czasem, gdy Joe i jego oddział, dzięki pomocy ze środka Fabryki smoków, dowiadują się rzeczy okropnych. Dzięki inżynierii genetycznej bliźniaki tworzą różne stworzenia, jakie bogacze chcą mieć a są one niemożliwe do normalnego stworzenia.
Walka jest trudna, ponieważ Joe i jego oddział musi znaleźć słabe punkty zmutowanych żołnierzy, których trudno zabić. Do tego musi zmierzyć się z osobistą tragedią, jaka go spotyka po spotkaniu w Fabryce smoków.

Książka naprawdę ciekawa. Autor pofantazjował na temat stworzeń baśniowych czy inżynierii genetycznej, dzięki której obecnie można stworzyć różne rzeczy, zaś w książce poprzeczka zostaje podniesiona dość wysoko i zostają tworzone genetyczne mutacje ludzi, zwierząt itp.
Minusem może być zrobienie z Joe'go takiego drugiego Chuck'a Norrisa. Podczas walki Joe mimo wielu poniesionych ran, złamań, zmęczenia, on walczy jakby nic mu się nie działo, jakby nie odczuwał bólu, nie poddawał się, nawet jeśli boli go niemiłosiernie.


Ocena: 4 +

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.