piątek, 16 listopada 2018

Stefan Darda - Nowy dom na Wyrębach II/ Recenzja

Akcja trzeciej części cyklu Wyręby rozgrywa się w ostatnich miesiącach 1996 roku. Po wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec września, budowa nowego domu staje pod znakiem zapytania, a Hubert Kosmala zastanawia się, czy niebezpieczeństwo nie przywędrowało za nim do Lublina. Ewa Firlej ma wrażenie, że niebo runęło jej na głowę, ale to dopiero początek jej problemów z Mikołajem. Tymczasem w okolicach Wyrębów mają miejsce przerażające wypadki wiązane przez niektórych z tragiczną śmiercią Marty i jej nienarodzonego dziecka. Czy słusznie? A może niebezpieczeństwo czai się zupełnie gdzieś indziej...? Aby sprostać wyzwaniom stawianym mu przez los, Hubert musi skorzystać z pomocy swojego przyjaciela.



Nie no, błagam, co to ma być.
Z całej książki strasznie brzmi sam opis książki, a sama treść jest po prostu nudna i pozbawiona czegoś strasznego. Książka miała zapewnić czytelnikowi odrobinę strachu i opowieści o polskich demonach, a co dostaje? W sumie to nic, bo książka jest tak nudna, że szkoda gadać. Ani nic nie straszy, ani nic się nie dzieje poza opisami kim są płanetnicy i pokaz tego, co potrafią zrobić. 
Książka jest o niczym. 
Bohaterowie ciągle snują się pomiędzy miastami, prowadzą rozmowy o dupie marynie, nie zajmują się niczym pożytecznym. 
Autor książki chciał zapewne dobrze, ale powinien zakończyć cykl na poprzedniej książce, która też była dość słaba. Cykl o Wyrębach byłby ciekawy, gdyby autor bardziej skupił się na opowieści o tzw. strzydze, o której czasami jest mowa w książce. Niestety, autor skupił się raczej na niczym niż na demonie. 
Brakło tego dreszczyku emocji. Autor nie wykorzystał całego potencjału, jaki krył się w książkach.

Ocena: 1

2 komentarze:

Do przeczytania w tym roku.

 Planowany stosik książek do przeczytania w tym roku.